Mecz w CB ET SW SummerCup 2005 vs VogtlandPower.
Dodany: 2005-07-22 :: 20:53:58
Cholerny deszcz! - pomyślał Ottar, chowając się z powrotem w zacisze korytarza, który dawał mu schronienie w tych momentach kiedy akurat nie musiał się z niego wychylać, aby możliwie najszybciej przeczesać otoczenie w poszukiwaniu ewentualnego wroga. Cholerne komary! - tym razem przeklął już pod nosem, choć wypowiedziane słowa zlały się z trzaskiem jego ręki uderzającej w policzek. Z pewną satysfakcją spostrzegł krwawą miazgę na swojej dłoni, aczkolwiek po ponad stu trafieniach - liczył, bo co innego miał do roboty, zadowolenie nie było już zbyt wielkie, ponieważ liczne swędzące miejsca na wszystkich odsłoniętych częściach ciała, uświadamiały mu, że bilans jest i tak dla niego bardzo niekorzystny. Usiadł zgarbiony niedaleko od wyjścia, patrząc nienawistnym wzrokiem na ciężkie chmury, które od wielu dni wykańczały jego wraz z towarzyszami broni. Dzisiaj akurat jego pozycja nie była taka najgorsza, pamiętał, że większość z pozostałych patroluje okolicę gdzieś tam na zewnątrz. Jutro i przez kilka następnych dni on też się tam znajdzie w ramach obowiązującej rotacji stanowisk. Jakby tego było mało, pamiętał jeszcze o domu. Domu do którego regularnie wysyłał większość swojego żołdu, aby żona z teściową nie musiały cierpieć niedostatku. Ostatnio pocztą dostał od swojej małżonki zdjęcia dwóch uroczych chłopczyków, jeden, jak pisała ma dwa latka, a drugi, roczek. Zawsze chciał mieć synów, ale do cholery od 4 lat nie ma go w domu. Kurwaaaa... - jęknął, bezsilnie opierając czoło na podkurczonych kolanach.
Z tych niewesołych rozmyślań wyrwał go metaliczny odgłos odbijającego się od ściany przedmiotu, który wylądował prawie przy jego stopach. Niechętnie zogniskował na nim swój zatroskany wzrok i przez chwilę na błyskawicznie stężałej twarzy odmalowało się przerażenie, lecz już moment później, odprężony, oparł się wygodniej o ścianę, przymknął oczy i uśmiechnął się łagodnie, bo uświadomił sobie właśnie, że oto znalazł rozwiązanie wszystkich swoich problemów (ściślej mówiąc to ono samo się do niego przyturlało).
Niestety reszta kompanów Ottara nigdy nie miała okazji podziwiać tego co z niego pozostało, w sumie nie było tego dużo i na dodatek szybko spłynęło ze ścian (doprawdy trudno na dłużej zaprzyjaźnić się z odbezpieczonym granatem, który akurat wpadł w odwiedziny), bowiem sami zaliczyli po podobnej niespodziance, mniejszej lub większej, jednej lub wielu - mniejsza o to, ważne, że wszystkie były metalowe.
W korytarz wsunęła się, z kocią sprawnością, ubrana w nieco spłowiały brudnożółty mundur, niewielka postać. Chłodnym i uważnym wzrokiem rozejrzała się po mokrych od krwii ścianach, szczególnie interesując się widocznym na końcu korytarza pomieszczeniem. Na ubłoconej twarzy, pozornie pozbawionej emocji, tylko bardzo uważny obserwator mógłby doszukać się czegoś na kształt zimnego, bardzo zimnego uśmiechu. Niestety jeszcze nie znalazł się taki, który mógłby wystarczająco długo prowadzić tego typu obserwacje. To był dopiero początek, ale jak się później okazało, reszta trwała równie krótko.

Mecz odbył się na mapach: Radar / Secret_Weapon i choć opis powyżej to typowa fikcja literacka, to generalnie takim właśnie marazmem u przeciwników tłumaczę sobie bardzo łatwe zwycięstwo Polewki. Przeciwnicy nie strzelali jakoś naprawdę źle, oni po prostu nie byli w stanie zorganizować praktycznie jakiegokolwiek oporu w odpowiedzi na ataki Polewki. Czasy ataków ustawionych przez |:P| na obu mapach zawierały się w przedziale 2-3 min, wiec był to po prostu ciężki nokaut.

Polewka Team vs VogtlandPower
Polewka: Artlight, buzka, cYbul, DibbleR, kot, Liquid
VP: DNS, Kinte, Otter, scowl, Swine, Teq

Czwartek 22.07.2005 / godz. 21.30
Radar / Secret_Weapon
4 : 0


GL VP!
Dodał: artlight

Dodaj komentarz:

nick:*

email:*

gg:

www:

komentarz:*
* Pola wymagane
Komentarz może zawierać max. 1650 znaków
wstecz